piątek, 29 kwietnia 2016

pocztówki nr 617 - 620

"W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie." Czy znajdzie się ktoś kto nie zna tego powiedzonka? Dla mnie to taki klasyk. Dlatego bardzo się cieszę, że mam chrząszcza na pocztówce. Dziękuję za to Panu Andrzejowi.
W Szczebrzeszynie byłam tylko raz. Był tam organizowany zlot miłośników astronomii. W sumie nigdy się tym nie interesowałam, ale moja przyjaciółka mnie tam wyciągnęła. Bardzo miło wspominam ten wypad. Spałyśmy w namiocie, który nawiasem rzecz ujmując nam przemókł na deszczu. Było bardzo zabawnie. Oprócz tego odbyło się wtedy spotkanie z Mirosławem Hermaszewskim. O czym nie wiedziałam jadąc do tej głuszy :) Bardzo miłe doświadczenie, a i zdjęcie z dedykacją od jedynego polaka w kosmosie jest świetną pamiątką.
Z kolei przez Ludwin zawsze tylko przejeżdżałam, nigdy tam tak naprawdę nie byłam. Jeżdżąc nad jezioro zawsze mijam tą miejscowość. A wypady nad jezioro po prostu pokochałam. Już się nie mogę doczekać kiedy w tym roku zacznie się sezon na kąpiele. :)







Na koniec chcę się pochwalić autografem :)


5 komentarzy:

  1. Zdjęcie jedynego polskiego kosmonauty z dedykacją to prawdziwy rarytas. Gratuluję! Z pocztówek najbardziej podoba mi się mapka Roztoczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również nie mogę się doczekać sezonu letniego :P
    Mam już ochotę posiedzieć, pospacerować wieczorkiem na plaży hehe Jak dobrze, że do plaży mam 15 min busikiem <3

    zapraszam :)
    http://mswildheadspostcards.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To zdjęcie z autografem, wow, ale cudeńko! Gratuluję :)
    Nigdy w Szczebrzeszynie nie byłam, ale ze względu na wyjątkowość tego miejsca, chętnie bym się tam wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza kartka podoba mi się najbardziej :D A zdjęcia z autografem gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń